W Madrycie mieliśmy aż lub tylko godzinę na przesiadkę. Według informacji na lotnisku samo przejście między terminalam, plus przejazd kolejką, zajmuje 25 minut. Szybkim marszem przechodzimy lotnisko i w sam raz udaje nam się zdążyć na odprawę na nasz samolot. Oczywiście miejsca które mamy są w środkowym rzędzie, niby nie ma to znaczenia ale przy oknie zawsze można się o coś oprzeć. Samolot powoli się zapełnia, prawie wszystkie miejsca zajęte. Ogólnie samolot raczej starszy model niż nowszy. Jak Tomek zauważył stawardesy raczej też starsze niż młodsze... Nie ma indywidualnych ekranów do oglądania filmów tylko parę sztuk powieszonych do sufitu. No ale nieważne, ważne żeby doleciał, a my (a ja już na pewno) większość drogi prześpimy. A tymczasem ogłaszają gotowość do odlotu a miejsca obok nas dalej puste. Czyżbyśmy mieli takie szczęście? Czym prędzej przesiadam się na fotel obok i każde z nas na dwa miejsca dla siebie :) nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!