Ostatni wpis był jak wsiadaliśmy do samolotu do Malagi. Wszystko poszło zgodnie z planem, bez żadnych problemów, około 24 wylądowaliśmy na lotnisku w Hiszpanii. Był to jeden z ostatnich lotów więc lotnisko było w dużej mierze opustoszałe. Odebraliśmy nasz bagaż i poszliśmy szukać miejsca gdzie można się zdrzemnąć. Wiele osób polecało to lotnisko jako przyjazne dla ewentualnych noclegowiczów. Przeszliśmy lotnisko wzdłuż i wszeż i znaleźliśmy miejsce do spania na szerokim parapecie, gdzieś z tyłu lotniska, tam gdzie sporo innych pasażrów również miało przerwę w podróży. Skromna kolacja, dopiliśmy resztę piwka na sen i zaczeliśmy się układać do spania. Generalnie wszystko ok, tylko jeden drobiazg, było tam strasznie zimno. Nie spodziewalśmy się że w Hiszpanii na lotnisku będziemy spać w czapkach, rękawiczkach i przykryci ręcznikami! Na szczęście udało się kimnąć parę godzin a już od 5 rano na lotnisku zaczął się ruch, otworzyli kawiarnie i można było napić się czegoś ciepłego. Jakoś zleciało... Następnie odprawa w Iberi, próbowałam zagadać do Pani żeby nam dała miejsca przy oknie w samolocie ale taka usługa jest dodatkowo płatna 30 euro :( po drugiej stronie odpraw, nie było nic ciekawego albo my już byliśmy zmęczeni. Lot do Madrytu nawet nie wiem kiedy minął bo jak tylko wystartował to poszliśmy spać i obudziliśmy się dopiero jak lądował.
W Madrycie mieliśmy aż lub tylko godzinę na przesiadkę. Według informacji na lotnisku samo przejście między terminalam, plus przejazd kolejką, zajmuje 25 minut. Szybkim marszem przechodzimy lotnisko i w sam raz udaje nam się zdążyć na odprawę na nasz samolot. Oczywiście miejsca które mamy są w środkowym rzędzie, niby nie ma to znaczenia ale przy oknie zawsze można się o coś oprzeć. Samolot powoli się zapełnia, prawie wszystkie miejsca zajęte. Ogólnie samolot raczej starszy model niż nowszy. Jak Tomek zauważył stawardesy raczej też starsze niż młodsze... Nie ma indywidualnych ekranów do oglądania filmów tylko parę sztuk powieszonych do sufitu. No ale nieważne, ważne żeby doleciał, a my (a ja już na pewno) większość drogi prześpimy. A tymczasem ogłszają gotowość do odlotu a miejsca obok nas dalej puste. Czyżbyśmy mieli takie szczęście? Czym prędzej przesiadam się na fotel obok i każde z nas na dwa miejsca dla siebie :) nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!